Martinské hole 04.02.2017
Via ferrata (z włoskiego “żelazna droga”) to informacyjnie dla niewtajemniczonych ubezpieczony szlak turystyczny, który wyposażony jest dla celów autoasekuracji w linę stalową, stopnie, drabinki i mosty. Gdy w internecie napotkałem informację o powstaniu w 2013 roku pierwszej słowackiej ferraty, pomyślałem sobie muszą to być Wysokie Tatry lub Słowacki Raj, gdyż te regiony mają największy potencjał do poprowadzenia tego typu tras. Okazało się, że poważnie się pomyliłem, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pierwszy tego typu szlak wytyczono w Luczańskiej Małej Fatrze w rejonie Martinskich holi, które do tej pory odwiedzane były głównie przez miłośników białego szaleństwa. Nasza ekipa postanowiła sprawdzić jak wygląda w zimowej scenerii ta pierwsza słowacka ferrata.
Ze “smogowego” Śląska wyruszamy wcześnie rano, do pokonania mamy ok. 180 km. Trasa przez Cieszyn i Żylinę zajmuje nam 3,5 godziny. O 9.00 znajdujemy się już na przedmieściach miasta Martin – Stráne. Samochód pozostawiamy na darmowym parkingu tuż przy zatoczce autobusowej. Na wysokości 500 m.n.p.m rozpoczyna się “Naucny chodnik – Ferrata HZS”, który został oznakowany kolorem czerwonym. Budowa nowego szlaku przebiega w dwóch etapach – w 2013 powstał odcinek górny (bardziej eksponowany), a w 2014 zmodernizowano szlak dojścia, od którego rozpoczynamy naszą dzisiejszą przeprawę. Na początku trasy znajduje się tablica informacyjna wraz z mapą oraz czasem przejścia, który pokazuje 3 h 20 min. Zobaczymy 🙂
Początkowy odcinek prowadzi drogą asfaltową, po ok 20 min. szlak wprowadza nas do zalesionego wąwozu, od tej chwili będziemy poruszać się głęboką doliną Młyńskiego Potoku. Napotykamy na drodze sporą ilość śniegu, a temperatura wskazuje kilka stopni na plusie co powoduje, że często zapadamy się po kolana w białym puchu. Podejście póki co nie jest strome, co chwilę przekraczamy potok dzięki drewnianym mostkom i kładkom. W pewnym momencie trafiamy na pozostałości kopalni – stare maszyny, wagonik, resztki torów. Pomimo nie najlepszej pogody i mglistej aury, napotykamy kilka ekip chcących sforsować ferrate. Dopiero po ok. 1,5 h podejścia zasypaną doliną docieramy do początku “żelaznej drogi”.
Na wysokości 925 m.n.p.m tablica informacyjna pokazuje nam charakterystykę trasy, opisuje warianty, skale trudności (B i C) oraz przedstawia interesujące dane techniczne. Jak czytamy ferrate wybudowali ochotnicy z Klubu alpejskiego Kriváň oraz Horská záchranná služba Veľká Fatra. Do budowy “żelaznej drogi” zainstalowano 430 metrów stalowej liny, 90 metalowych stopni oraz jedną drabinę. Cała inwestycja zajęła 3000 roboczogodzin, a koszt całkowity pochłonął 8000 euro. Trasa jest otwarta od 01.06 – 14.09 oraz od 01.11 – 14.04. Cenną informacją jest także fakt iż szlak jest jednokierunkowy, co pozwala na dobrą komunikację i brak potencjalnych zagrożeń przy mijaniu się, jak można to często zaobserwować m.in na naszej Orlej Perci, gdzie w związku z głupotą ludzką, często dochodzi do wypadków. Po zapoznaniu się z podstawowymi informacjami na temat ferraty, przystępujemy do uzbrojenia się w podstawowy sprzęt alpinistyczny. Uprząż, lonża, dwa karabinki a także raki, ze względu na oblodzoną skałę; te wyposażenie powinno w zupełności wystarczyć aby sforsować nasz cel. Po szybkim doposażeniu, ruszamy w drogę. Dolny odcinek ferraty nie jest zbyt eksponowany, liny poprowadzone są nisko w dość prostym terenie, więc właściwie lonże stosujemy tylko ze względu na oblodzoną skałę. Zresztą ten odcinek wyceniany jest na B*, a brak ekspozycji powoduje, że jest to fajne miejsce na przygodę dla dzieci i osób mających pierwszy raz z ekspozycją w terenie. Trudności są porównywalne z tymi, jakie można spotkać m.in na szlakach Słowackiego Raju.
Odcinek ten pokonujemy szybko dochodząc wreszcie do rozstaju – na lewo ferrata o trudności B na prawo to na co czekaliśmy, czyli C. Jednak trudność “C” jest mocno przesadzona, jest to po prostu krótki fragment ok 10-15 m wodospadu, minimalnie odchylonego od pionu takie 5-10 stopni przewieszenia, ze sporą ilością sztucznych ułatwień. Ale piękne lodospady i śliska skała, dodają uroku a zarazem podwyższają nieco stopień trudności pozornie łatwej ferraty. Na pewno trasa dostarcza nam dużej frajdy, a wybierającym się na alpejskie drogie o znacznie wyższym stopniu trudności, szlak posłuży za dobry trening. Po pokonaniu ostatnich sztucznych ułatwień, wychodzimy z głębokiej doliny i dochodzimy do końca “żelaznej drogi”, gdzie znajduje się symboliczny krzyż upamiętniający otwarcie szlaku. Tu także dokonujemy wpisu do księgi pamiątkowej. W ten sposób dołączmy do szczęśliwego grona zdobywców pierwszej via ferraty na Słowacji.
W tym miejscu czerwony szlak dobiega końca, dobijamy do niebieskiego, którym to szeroką leśną drogą po ok. 20 minutach docieramy do Chaty Martinské hole. Schronisko mało stylowe, przypominające raczej hotel górski z czasów świetności Czechosłowacji, w około zaś cały kompleks hotelowo – narciarski, ludzi mnóstwo co sprawia że nie jest już tak przyjemnie jak w naszej ferratowej dolince. Polecam przy dobrej pogodzie wejście ze schroniska na szczyt Velka Luka (1476 m.n.p.m), który jest doskonałym punktem widokowym. Ze względu na dużą mgłę po krótkim odpoczynku, pozostaje nam już tylko zejście za żółtymi znaczkami do naszego samochodu. Szlak ten prowadzi początkowo asfaltem, a później szeroką leśną drogą i jest strasznie nudny.
Podsumowując, Ferrata HZS Martinské hole nie jest trasą bardzo wymagającą, jak dla nas ocena trudności C jest trochę zawyżona, chociaż w warunkach zimowych można napotkać na lekkie trudności. Droga ta jest za to niezłym miejscem, gdzie można poćwiczyć i nabrać obycia ze sprzętem przed wyjazdem na poważniejsze żelazne drogi. Decydując się na tego typu wyjazd warto mieć ze sobą lonże, ale kaski w zasadzie nie są potrzebne. Jeśli chodzi o czas przejście z parkingu do chaty Martinské hole w warunkach zimowych to ok. 3,5 h. Samo przejście najbardziej eksponowanej części szlaku trwało ok 1,5 h. Przewyższenie na samej ferracie to około 300 metrów. A cała pętla zajęła nam jakieś 5,5 – 6 h. Mimo nie najlepszej pogody myślę że wypad możemy uznać za udany. Na pewno wrócimy tu jeszcze latem. Polecamy.
LINKI :